MADRYT OBIECANY

List z podróży. Obiecany Madryt. Styczeń 2024. Pani mamo, Zabrałem Pani córkę do Madrytu, tak jak obiecałem Jej w listach pisanych na obczyźnie. Teraz wie, jak wygląda Plaza Mayor zarówno w dzień, jak i w nocy, i wie, by nie podchodzić tam pod pomnik Filipa III, a już na pewno nie w pojedynkę, i żeCzytaj dalej „MADRYT OBIECANY”

CIŃCZYKI FU

List 11, podróż do Barcelony Kochana, Pisałem Ci, że przeczuwałem, iż wrócę do Madrytu wcześniej, niż mi się wydaje — i tak się właśnie stało — a stało się to tak wcześnie, że to „wcześniej” nastało wcześniej niż jakiekolwiek moje rozumienie słowa „wcześniej”. Nie mogliśmy udać się bezpośrednio do Barcelony. Bilety na pociąg rezerwuje sięCzytaj dalej „CIŃCZYKI FU”

WIDZIAŁEM SABAT CZAROWNIC

List 8, Madryt Kochana, Nie martw się, nie chodzę głodny. W Madrycie często jemy patatas bravas. Nie jestem, jak wiesz, zwolennikiem ziemniaków — ziemniak bowiem, żeby smakować zadowalająco, potrzebuje zaangażowania ze strony przyrządzającego, a na to mało kto jest gotowy — ale bravas mógłbym wciskać w siebie trzy razy dziennie, a nawet sześć, ze względuCzytaj dalej „WIDZIAŁEM SABAT CZAROWNIC”

JESTEM MADRYTEM

List 5, dzień 7, podróż do Madrytu Kochana, Jadę do Madrytu. W pociągu zagaduje do mnie pewna Argentynka — nawet po akcencie słychać, skąd jest — a rozmawiać ze mną zaczyna na dobre, gdy mówię jej, jak rozłożyć fotel, czy kto siedzi za nami. Hiszpański w ustach tak białego człowieka wydaje jej się czymś irrealnym,Czytaj dalej „JESTEM MADRYTEM”

Przybyłem ocalić byki

Relacja z podróży do Madrytu. Dzień 4, ostatni. Budzę się później niż zazwyczaj, zimny prysznic dodaje mi sił. Lecę metrem na arenę byków — jest to główna arena corridy w Hiszpanii, nazywa się Las Ventas. Wychodzę z ust metra pod sam budynek, okrągły jak amerykański pączek, czerwony, bo z cegły. Myślałem, że obejdę go dokołaCzytaj dalej „Przybyłem ocalić byki”

Zawędrowałem do domu malarza

Relacja z podróży do Madrytu. Dzień 3 — wyjazd do Toledo Wybieram się do Toledo. Zaczynam od metra. Jedzie mi się niezwykle przyjemnie, aż nie chce się wysiadać, dopóki nie wchodzi kobieta, która jak nie zacznie żebrać na całe gardło… To brzmi jak recytacja pieśni religijnej o charakterze żałobnym — dosłownie. Słychać ten jednostajny rytmCzytaj dalej „Zawędrowałem do domu malarza”

Jak uratowałem najbardziej znany obraz na świecie?

Relacja z podróży do Madrytu. Dzień 2. Z rana biorę zimny prysznic. (Miałem obawy, na szczęście niesłuszne, że nie będzie w Hiszpanii zimnej wody, na szczęście jest lodowata). Śniadanie, czyli empanadas z kurczakiem, jem w kawiarni na rogu, kiedy cały Madryt jeszcze śpi. Idąc ulicami, patrzę wysoko, przy czym, ze względu na gargantuiczność i stylCzytaj dalej „Jak uratowałem najbardziej znany obraz na świecie?”

Z konserwy wyjęty

Najprawdopodobniej kolejne 3 wpisy będą relacją z krótkiej podróży, jaką odbyłem na święta Wielkiej Nocy. Dzień 1. Cel: Madryt. Nienawidzę latać. Ostatni raz leciałem dziesięć lat temu. Czy to normalne, żeby metalowa pucha wzbijała się ponad chmury? Niby samolot powinien być symbolem wolności… ba, może nawet jest, ale nie dla mnie. Zamykają przecież człowieka wCzytaj dalej „Z konserwy wyjęty”

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij