NA CHACIE U PICASSA

List 4, dzień 5 Kochana, Do Málagi dojeżdżam na samą noc. Przechodzę przez centrum handlowe, jak w Krakowie, i potem wita mnie miasto: jest jaskrawe, kolorowe, trochę jak choinka bożonarodzeniowa — i choć dobrze go nie widać, to czuć, że jest większe; ma głębszy oddech, zasysa mnie z wraz z walizką i plecakiem. Mój hostelCzytaj dalej „NA CHACIE U PICASSA”

Skóra węża

Dzwoni do mnie Franz: nawija, że będzie po mnie za godzinę, i jedziemy na plażę. Do tematu podchodzę niechętnie, ale potem, po uświadomieniu sobie, że plażowanie polega na przebywaniu z ludźmi, których się lubi, a nie na plażowaniu samym w sobie, daję się namówić. A raczej nie potrafię mu odmówić. Mówię ekipie, że znam takąCzytaj dalej „Skóra węża”

Święty nieznajomy

Przypominają mi się ostatnio jakieś dziwne sytuacje. Jedna z nich miała miejsce z 15 lat temu. Słonko śmiało się na niebie, a ja bawiłem się na podwórku przed domem, gdy zauważyłem przed bramą obcego faceta, wychudzonego, w luźnym tiszercie, z włosami zachodzącymi na uszy, coś jak Kudłaty Rogers. Mrużąc oczy, zapytał, czy jest ktoś dorosły,Czytaj dalej „Święty nieznajomy”

Pogoda zapach lata ma

Próbowało przebić się do mnie lato. Znaczy, zaczęło wcześniej, ale w tym tygodniu było jakoś wyjątkowo. Były burze, deszcze; było parnie i słonecznie. Jak są burze, to jest pogoda ducha. (Może to pozostałość po przodkach, którzy podczas burzy zachowywali spokój, wiedząc, że wtedy nie zaatakuje ich dziki zwierz). W burzę nie zadręczam się, że jestCzytaj dalej „Pogoda zapach lata ma”

Ziemia spokojna, ziemia zapomniana

Przypomniało mi się, jak zasadziłem raz pomidory. Chciałem zrobić to od dawna, ale rezygnowałem przez lenistwo. W końcu złożyło się tak, że kumpel oddał mi sadzonki. Pytałem, ile za nie chce, ale kazał mi je po prostu uratować. I tak były na wyrzucenie, bo jego dziadek obsadził już swoje poletko. Ucieszyłem się więc podwójnie iCzytaj dalej „Ziemia spokojna, ziemia zapomniana”

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij