WROCŁAW OBIECANY

ja i moje sny

List z podróży. Wrocław obiecany. Ostatnie dni sierpnia 2023

Pani mamo,

Zabrałem Pani córkę do Wrocławia, tak jak obiecałem Jej w listach pisanych na obczyźnie.

Teraz wie, jak wygląda Starówka, i widzi różnokolorowych turystów otoczonych przez ulicznych artystów zewsząd, nawet zza oceanu. Wie, jak smakuje drogie bubbletea (nie lubi), ramen spod znaku pandy (lubi) i wrocławskie burgerki z foodtrucków (lubi), a nawet wie, jak intensywny jest serowy popcorn w tutejszym kinie (lubi); swoją drogą, to nie jedyne miejsce, gdzie pozwalam jej odkryć świat filmów, gdyż zabrałem Ją do bunkra, w którym znajduje się muzeum poświęcone ewolucji ruchomych obrazków: najpierw do bunkra, potem na wielkim ekranie Oppenheimer — czyż to nie wygląda, jak zrządzenie losu?

Człapie na co dzień przez tysiące mostów, z jednego brzegu na drugi, znajdując przy tym krasnale rozsiane po całym mieście. Trochę się na mnie gniewa, że tyle musimy chodzić. Nieustannie Jej przytakuję, że owszem, jesteśmy ludźmi małymi, więc robimy małe kroki i tych kroków siłą rzeczy jest dużo, ale przede wszystkim jesteśmy przedstawicielami gatunku najlepszych chodziarzy (hobbitów). Kręgosłup może pobolewać, ale nogi mamy pierwsza klasa, a Ona, kiedy widzi kolejkę — Polinkę — sunącą nad Odrą w tę i z powrotem, przewraca jedynie oczyma i wcale mnie nie słucha.

W zoo widzi ryby, gady, drapieżniki. Jest wielbłąd, zebra, słoń. I nosorożce. Patrzy, jak pędzi ta góra mięśni po niewielkim obszarze. I przygląda się pingwinkom. Czy widziała Pani, Pani Mamo, kiedykolwiek pingwinka? Mówi, że chciałaby jednego do domu, a ja Jej na to, że ma morsa — i to musi jej na razie wystarczyć.

Wie, gdzie jest Muzeum Narodowe, i bacznie sunie wzrokiem po 200000 obiektach ze wszystkich dziedzin sztuki, w tym po chłopcach Gierymskiego, śląskiej rzeźbie kamiennej, obrazach Matejki i Wyspiańskiego.

Wie teraz, które muzea polecić innym, a które odradzić (tak samo księgarnie i antykwariaty); tak, niektóre z nich odradzi, ale przynajmniej widziała drukarkę wodną. Czy zna Pani, Pani Mamo, kogoś, kto widział na żywo drukarkę wodną?

I widzi Wrocław z wysokości 200 metrów, z samego szczytu Sky Tower.

Aha, no i widzi, jak Usyk broni tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej, krzyżując rękawice z Dubois. Mam nadzieję, że Ją to cieszy, bo już drugi raz — nigdy, przenigdy — nie będzie tam można tego zobaczyć.

Jutro będziemy wracać z poczuciem, że życie piękne jest jak Wrocław, jak moja dama, mama, no i siostra. Może w sumie nie tak źle tu zostać?

Parapapa,

parapapapapa.

E.W.

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij